Zanim pokażę druga bombkę ze Świątecznego Salu 2011,to zacznę od kanwy. Nawet nie kanwy i nie lniny tez a jakieś takiej cieniusieńkiej tkaniny a'la batyscik z policzalnymi nitkami. Leżało toto już lat kilka w moje szafce i czekało na zmiłowanie. Dostałam to kiedyś od babki,która likwidowała sklep z firankami i oddala mi kawałki wzorników. Kolorek taki brazowawobury jakiś bym wiec potraktowałam go złotą farbka Decorfin.Efekt bardzo mi się podoba.
Na tej oto szmatce powstała bombka nr 2 wyhaftowana czerwona atlasowa mulina.
Wzroku mało nie straciłam,bo niteczki super cieniutkie a do tego to złotko po oczach waliło i oślepiało.Warto jednak było się męczyć ,bo efekt mi sie bardzo podoba.Nie ma to jak samouwielbienie,hi hi ...Chciałam jeszcze dodać ze celowo pominęłam baksticher.
4 komentarze:
sporo pracy wymagała ta bombka, ale za to jaki efekt- BOMBOWY! :)
cudniasta...:-)))
Rewelacja!!
super!! efekt rewelacyjny.. trud się opłacał!!!!!!!!
Prześlij komentarz