Zastanawiałam się ile tych SAL-owych wpisów może/powinno być. Może wystarczy jeden, że zaczęłam i drugi, że skończyłam? Tylko, że jeden post to już był, o dylematach technicznych i daleko było do początku :))). Cóż, niezależnie od tego ile ich będzie, dziś drugi post, pisany na szybko, na szpitalnym łóżku, na męża służbowym laptopie. Ten post będzie o zmianach i wreszcie o początku robótki. Zmiana jest drastyczna. Wyszywam, nie na kanwie, ale na siatce. Nie na czerwono-beżowo-białej materii, ale niebieskiej. Mulina biała. Wzór na szczęście pozostaje ten sam i już go nawet mam! Wydruk jest do niczego, bo krzyżyki maciupkie, marginesy wielgachne, ale ... mam go. Tak wygląda całość:
A to dowód na to, że nawet zaczęłam. Ciężko cokolwiek rozszyfrować na tym wydruku, bo i blady w dodatku, ale dam radę;) Zbliżeń raczej u mnie nie będzie, bo koślawe te krzyżyki, jak nigdy wcześniej, mimo dokładanych starań. Strach pokazywać, ale wzór cudnie się zapowiada...
Niech tylko wrócę do domu to podgonię z wyszywaniem. Trzymajcie, proszę kciuki za moje Maleństwo, byśmy jak najszybciej zostały wypisane.
7 komentarzy:
Dacie rade obie :) Ciekawa jestem tylko jakie ma być przeznaczenie Twojej pracy? Już wiesz?
Wszystkiego najlepszego dla Was:)
Kciuki już trzymam!! A co do ilości wpisów, przez chwikęteż sięnad tym zastanawiałam i dwa to stanowczo za mało!!
Życzymy Wam jak najszybszego powrotu do domku - i ja, i mój synek Alanek! Serdeczne gratulacje dla dzielnej Mamy!
To i ja się dołączę do życzeń wszystkiego naj i szybkiego powrotu do domu w nowym składzie :) A bombka zapowiada się super :)
Dużo zdrówka dla Was!
Dziękuję za wszystkie komentarze i życzenia. Oby się spełniły, zwłaszcza te dotyczące zdrowia.
Bożenko, tak wiem oi powstanie z tego haftu, ale na razie to tajemnica;)
Pozdrawiam bardzo serdecznie i nadal proszę o trzymanie kciuków, o modlitwę ... bilirubina powoli zaczęła spadać ... chyba obędzie się bez transfuzji ...
Prześlij komentarz