Ostatnia bombka idzie mi opornie... to pewnie dlatego, że najmniej mi się ze wszystkich podoba... a tej, która mi się najbardziej podoba to nie robię :(
Jak bym się tak zawzięła i posiedziała nad nią z godzinę albo dwie, to pewnie bym już dawno ją skończyła... ale to jest mój haft "kibelkowy" - tzn. haftuję jak kąpię Julkę :) czyli co dzień ale mało xxx.
Najgorsze jest to, że mam strasznie dużo haftów napoczętych, które robię w tym samym czasie i które muszę zrobić i efekt jest taki, że wszystkie idą powoli...
I gdzieś się machnęłam delikatnie, ale za Boga nie mogłam znaleźć gdzie więc, żeby było ok, to dorobiłam jeden krzyżyk w pionie więcej i się zgadza...
A oto kawałek bombeczki:
Oczywiście zdjęcia byle jakie, bo ciemno i ponuro za oknem... a przy świetle żarówki to wiadomo co wychodzi...
Zastanawiałam się nad oprawą... wymyśliłam granatowe passe-partout i białą ramkę... nie wiem czy nie za dużo tego granatu będzie, ale passe-partout ma taki białe ścięcie więc zawsze jakieś oddzielenie będzie tych granatów...
Bardzo lubię co dzień z rana podglądać wasze hafciki... i napatrzeć się nie mogę na nie...
Każdy śliczny... każdy inny :)
Ach, mógłby być już 22 grudnia :)
3 komentarze:
Bardzo ładnie !!
Ja też mam taką granatową kanwę, ale dopiero jedną bombkę :-(
Pięknie wygląda, faktycznie mółby być już 22, ciekawi mnie Twoje dzieło w całości :)
A jednak kanwa to kanwa. Zupełnie inaczej ten haft na niej wygląda. Śliczne te Twoje bombeczki!
Prześlij komentarz