Moja druga odsłona (dopiero!) i w dodatku malutko przybyło - oj, malutko... szczególnie w porównaniu z wieloma już właściwie ukończonymi haftami.
Podziwiam na bieżąco wszystkie Wasze piękne prace - jaka to przyjemność!
Jednak staram się nie stresować ani wysoko postawioną poprzeczką, ani galopującym czasem, bo taki przebieg pracy sobie założyłam.
Dzielę czas między różne robótki świąteczne, a niektóre domagają się priorytetów - to karteczki, które trzeba wysłać odpowiednio wcześniej.
A ten hafcik przeznaczam dla siebie, więc czas mnie tu nie goni.
Mój aktualny dorobek krzyżykowy może się wydać trochę dziwny, bo tak sobie skaczę po wzorze.
Jak mi się znudzą reniferki, to zrobię trochę esów-floresów i od czasu do czasu zaglądam na budowę domku.
Czasami też muszę coś wypruwać - na zdjęciu widać kłaczki przy górnej dużej gwiazdce (na środku).
Ta gwiazdka jest do usunięcia, ponieważ dopiero w trakcie jej powstawania zauważyłam, że ten kolor zupełnie nie pasuje do pozostałych niebieskości (jest za bardzo fioletowy).
3 komentarze:
Będzie ślicznie i naprawdę nie szkodzi, że trochszkę wolniej, ważne żeby się cieszyć tym co haftujemy, prawda ?
Pozdrawiam!
Oj, podziwiam. Jak zaczynam skakać, to zawsze potem okazuje się, że przesunęłam się o 1 rząd i trzeba pruć :)
fajnie wychodzi cieniowana mulina:D
Prześlij komentarz